Zwycięzcą 11 edycji konkursu Optifuel Challenge został Tomasz Leki. Skąd się biorą mistrzowie? Co trzeba zrobić żeby wygrać jeden z nielicznych obecnie konkursów jazdy ekonomicznej? Rozmawialiśmy bezpośrednio po finale w Bednarach.
- Gratulacje! Właściwie podwójne, bo w poprzedniej edycji zajął pan „ tylko” drugie miejsce. Trudno było wygrać?
Zależy jak na to patrzymy. Startowałem w eliminacjach kilka razy, zawsze dawałem z siebie wszystko, ale czegoś brakowało, pewnie trochę szczęścia. Tutaj, gdy przyjechałem na tor Bednary i zapoznawałem się z nim, wydawało mi się, że będzie łatwiej. Bo nie ma zwykłego ruchu na drodze i jest płasko. Zastanawiałem się, z jaką prędkością jechać. Pamiętając, że w tym konkursie liczy się nie tylko paliwo, ale i czas przejazdu. Ostatecznie przejazdy - i ten półfinałowy rano i finał po południu - były bardzo wymagające. Bo oprócz płaskiego toru były utrudnienia w postaci tzw. jokerów czyli zjazdów z koniecznością hamowania i potem przyspieszania. No i całkiem spora górka, którą trzeba było pokonać 3 razy.
Wygrałem, choć wiem, że wszyscy trzej finaliści mieli zbliżone wyniki.
- A uważa się pan za super kierowcę?
Absolutnie. Uważam, że nie ma kierowców idealnych. Jeżdżę od 2014 roku, a ostatnio nawet zupełnie mało. Wiem natomiast, ze dzięki kolejnym edycjom konkursu Optifuel Challenge nauczyłem się bardzo dużo i poprawiłem efektywność swojej jazdy.
- Jaką strategię na te przejazdy konkursowe pan przyjął?
Nie było jakiejś szczególnej strategii. Starałem się wykorzystać całe swoje umiejętności i być skoncentrowanym, bo na krótkim, ok. 15 km przejeździe każdy błąd kosztuje dużo. No i jechałem w automatycznym trybie skrzyni biegów, choć bez tempomatu.
- Czyli zaufał pan układowi zmiany biegów Optidriver.
Tak, można tak powiedzieć. Wiem z doświadczenia, bo mamy w firmie 10 renówek, że to dobrze działa.
- To może kilka słów o sobie – jak Pan trafił do transportu.
To proste, tata był kierowcą, prowadził wcześniej, w latach 90, firmę więc temat był obecny w domu cały czas. Pierwsze kroki stawiałem razem z bratem na używanej Renault Premium. A ja po studiach, oczywiście transportowych, od 2016 roku prowadzę firmę. Początki były skromne, jeździłem sam, następnie przyszedł brat, potem kolejni kierowcy i obecnie mamy 10 zestawów.
- Całkiem sporo. Bedzie więcej?
Mamy młody dynamicznie rozwijający się zespół i założenia, które przyjęliśmy nadal są ukierunkowane na rozwój i powiększanie naszej firmy, ale też obserwujemy sytuację na rynku i staramy się na bieżąco dopasować do sytuacji, a niestety obecne ceny nie sprzyjają ekspansji. Jestem młodym przedsiębiorcą, ale doświadczenie, które do tej pory zebrałem podpowiada mi, że trzeba podejść zdroworozsądkowo do dynamiki rozwoju szczególnie w tym czasie, który mamy, ale oczywiście staramy się patrzeć pozytywnie w przyszłość.
- Obserwując konkursy na jazdę ekonomiczną, można zauważyć że dość często w finałach występują kierowcy jednocześnie będący właścicielami niedużych firm. Czy to może mieć jakieś znaczenie?
Raczej nie. To chyba indywidualne podejście do ciężarówek i ich eksploatacji. Tamta stara premiumka zużywała nam grubo ponad 30 litrów, a nowe „ tetki” potrzebują o 12 litrów mniej. Paliwo jest w transporcie kluczowe. No i tak jest w naszej firmie, staramy się mieć je pod kontrolą.
- Od czego zależy zużycie paliwa?
Technicznie, zależy od ukształtowania terenu, od prędkości, stylu jazdy. Ale jeśli idzie o firmę i to, że poszczególni kierowcy mają różne wyniki, to zazwyczaj zależy od ich chęci ponieważ samochody są praktycznie takie same.
- To jest dziwna sprawa, bo na drogach widzimy wielu kierowców jadących nie tylko powyżej prędkości dopuszczalnej, ale i nie ekonomicznie. A wokół słyszymy, że koszty paliwa są tak ważne…
Ja też mam z tym problem. Owszem, są operacje, są zadania gdzie ta „90” jest jakby uzasadniona. Ale w większości wypadków kierowcy jadą szybko, tylko nie przekłada się to na nic. Wiele razy się sam przekonałem, że jadąc z prędkością 85, dojeżdżałem na miejsce przeznaczenia razem z innymi kierowcami, którzy po drodze mnie wyprzedzali…
- Nadal próbuję znaleźć motywacje, powody dla których niektórzy kierowcy nie tylko biorą udział w zawodach, ale i doskonale sobie w nich radzą. Może chodzi także o nagrody, w tym roku całkiem, całkiem…
Motywacje mogą być różne. Mnie np. zawsze interesowało i samo funkcjonowanie pojazdów i strona paliwowa. Nawet jako chłopak miałem skuter i zapisywałem sobie jego zużycie paliwa. Ta strona zawsze była ciekawa i ważna. Jeśli chodzi konkretnie o ten konkurs to dla mnie możliwość poznania ludzi ze świata Renault Trucks, możliwość szkolenia się przy nich, była największą nagrodą.