To był faktycznie pierwszy test drogowy ciężarówek elektrycznych. Zorganizowała go Scania w Norwegii, z udziałem m.in. 60 dziennikarzy z całej Europy.
Wprawdzie flota testowa składała się z 6 pojazdów, jednak każdy był inny. Mieliśmy trzy ciągniki z naczepami, ale jeden z nich był 6x2, były też solówki 6x2 , chłodnia i zestaw ciężarówki z przyczepą. Mimo iż i flota i trasa sugerowały przeznaczenie takich pojazdów do transportu regionalnego, można przyjąć, że możliwości takich pojazdów przekraczają granice regionów, a zmierzają w stronę dalekiego dystansu.
Trasa była średnio łatwa bo dość płaska, z kilkunastoma małymi wzniesieniami i jedną górą. W sumie do przejechania ok 185 km. Niemal pół trasy wiodło wąską a krętą drogą nad brzegiem największego norweskiego jeziora Mjosa, o długości 117 km.
Tak całkiem płasko nie było...
Mnie przypadła Scania 40S. Co to znaczy? Że jako jedyny jechałem z najwyższą kabiną S, a moc ciągła silnika elektrycznego wynosiła 400 kW czyli 530 KM. Moment maksymalny to 2800 Nm. Masa całkowita tego zestawu 40 ton.
Na parkingu Klofta z którego ruszaliśmy sprawdziłem na zegarze, że stan naładowania baterii wynosi 88 procent, przypuszczam że nie 100 procent, ze względu na konieczność nocnego załadowania aż 6 pakietów baterii do tych testowych samochodów…
Skoro 88 proc. (z 624 kWh pojemności zainstalowanej) to szacunkowy zasięg wyświetlony na wprost oczu sięgnął 280 km. Komputer obliczył to w oparciu o wcześniejsze jazdy.
Silnik Scanii (a właściwie 3 silniki elektryczne, bo Szwedzi jako jedyni stosują takie zestawy motorów) zintegrowany jest z przekładnią o 6 stopniach, a układ napędowy ma funkcję rekuperacji o 5 poziomach mocy.
Sprawdzamy lusterka (klasyczne) i ruszamy. Przez większość, może połowę trasy, jechałem na tempomacie ustawionym na 80 km/h (na zjazdach do 85) jednak nie oznaczało to łamania przepisów, gdyż akurat w Norwegii na zwykłych drogach wolno 80. Dlaczego nie całą trasę na automacie? Bo nie znając ani samochodu, ani trasy, a widząc sporo zakrętów na wąskiej jezdni pewniej czułem się na ręcznym sterowaniu. Komunikat że ciągnik ma 6 biegów jest prawdziwy ale i nie. Bo pierwszy i ostatni bieg nie są używane. Praktycznie 80-85 procent trasy przejechałem na biegu 5, a szóstkę zobaczyłem tylko raz, w czasie zjazdu ze sporej góry.
To jednak nie ma większego znaczenia, ponieważ kierowca nie odczuwa w żaden sposób momentu zmiany biegu, tak gładko się to odbywa. A to wynik m.in. układu trzech silników, angażowanych kolejno w zależności od potrzeb wynikających z obciążenia.
Początek trasy to banalnie proste obserwacje – jest cicho, płynnie, spokojnie. Co ciekawe, kierowcy pozostaje sprawdzanie stanu energii w bateriach i dalszy szacowany zasięg. Elektryczność w procentach oczywiście spadała, nie błyskawicznie, ale jednak nieubłaganie. Z drugiej strony, przy niemal każdym zjeździe z wzniesienia używając pełnej rekuperacji, zarabiamy 1-2 procenty energii.
Jak w każdym samochodzie, zużycie energii jest proporcjonalne do stylu jazdy i dynamiki przyspieszeń. Gdy wciskam pedał gazu do dna, strzałka na prawym zegarze leci na dół, ostrzegając że zużycie prądu jest maksymalne. Natomiast gdy toczę się 80 km/h po względnie płaskiej drodze, strzałka łatwo zbliża się do „:zera”, punktu gdzie niebo wita się z piekłem. Tak jak przy dieslu, rozpędzone 40 ton na normalnej drodze wymaga bardzo niewiele energii. Dlatego przy starcie średnie zużycie energii wynosiło blisko 200 kWh/100km, ale potem cały czas konsekwentnie spadało.
Wartości średniego zużycia zmieniały się wiele razy.
Ostatecznie po przejechaniu odcinka, na zegarze zobaczyłem stan baterii 28 procent, dalszy teoretyczny zasięg 77 km, a średnią 129kWh/100km. Biorąc pod uwagę, że była to moja pierwsza jazda Scanią 40S po drodze publicznej i to takiej której nie znałem, a masa zestawu była pełna, wynik jest dobry. Moi koledzy z innych zestawów mieli podobne wyniki, niektórzy trochę lepsze, ale albo mieli 36 ton, albo niższe kabiny, albo inne silniki, o mocy 610 KM i momencie 3500 Nm.
Oceniając szerzej, takie zestawy są w stanie na jednym ładowaniu przejechać ok.350- 450 km. A prawie 70 proc. ciężarówek przejeżdża tyle średnio na dzień.
Gdy dojechaliśmy na metę, 4 baterie NMC musiały być doładowane z mobilnej, kontenerowej elektrowni...
W praktyce jedyną uwagę do tego ciągnika miałem bardzo skromną. Poprawić zegar. Zmiana z napędu wysokoprężnego na elektryczny zmienia także inne rzeczy. Dysponując pewną powierzchnią przed oczyma trzeba ją lepiej wykorzystać pod kątem danych ważnych dla elektrycznej jazdy. Kluczowe jest ile prądu można zarobić na rekuperacji, a dane o stanie naładowania baterii i szacunkowym zasięgu nie muszą być wstydliwie chowane po kątach. Do maksymalnie ekonomicznej jazdy kierowca potrzebuje trochę innych danych niż w spalinowych pojazdach. Więc nie obrotomierz, a inne dane trzeba demonstrować. Być może również informacje o temperaturach płynów chłodzących powinny być wyraźnie pokazane.
Dane pojazdu testowego.
Scania 40S A4x2NB.rozstaw osi 4150mm ( najkrótszy dostępny), silnik EM C3-6 o mocy ciągłej 400kW. Masa ciągnika 11240kg.Przełożenie tylnego mostu 4,25. Baterie o poj. 624 kWh zainstal. a 468 kWh netto.