Pamiętacie wspinaczkę offroadową na Monte Capuccio? To być może pamiętacie, że wtedy w roli głównej był Iveco T-Way. Tymczasem włoski koncern ma jedną z najszerszych gam terenowych na rynku. Oznacza to, że po górach koło Parmy jeździliśmy oczywiście także najnowszą wersją Daily 4x4.
Na tych samych podjazdach i górskich ścieżkach, na których wcześniej wdrapywaliśmy się wieloosiowymi T-Wayami i X-Wayami, mogliśmy także wypróbować ostatnią generację tzw. lekkiej klasy terenowej czyli Daily 4x4 w wersji furgonowej i podwozia z kabiną.
O ile zalety zwykłych drogowych wersji Daily są doskonale znane, o tyle offroadowe są ciągle mniej popularne, to kwestia skali i ilości. A akurat wersje terenowe tego CityTrucka, jak kiedyś nazywano Daily, przeszły różne zmiany. Dotyczyły i napędu i przeniesienia napędu, gdyż ostatecznie pożegnano stary system z ręcznie operowanymi redukcjami.
Bezpośrednie porównanie z gamą HD 40 ton + nie ma sensu, ale… skoro jeździły po tych samych dróżkach?
Dwa modele Daily miały ten sam napęd z silnika 3,0 F1C o mocy 180 KM i momencie maksymalnym 430 Nm. Przyznam, że na początku miałem pewne obawy wynikające z momentami bardzo kiepskiej jakości drogi, a konkretnie kamienistej nawierzchni. A przecież Daily wysłane na takie warunki może wyróżniać się nie tylko zdolnością do pokonywania wzniesień, ale i do szybkiej jazdy. I dzięki 180 koniom tak właśnie się sprawowało. Duża moc w połączeniu z manualną skrzynią 6 stopniową albo automatem Hi-Matic 8 stopniowym ( dzięki redukcji można to liczyć podwójnie) pozwala naprawdę użyć sloganu - że dla tego samochodu nie istnieją miejsca nieosiągalne. Oczywiście 4x4 ma wyższe zawieszenie i kola 19,5, co ma znaczenie przy jeździe po wymagającej trasie.
Tu akurat zdjęcie podwozia lżejszej wersji Daily 4x4
Osłony skrzyni i reduktora są konieczne ale nieznacznie pogarszają prześwit.
W samej jeździe, przypomnę, zaraz po przejazdach bardzo ciężkimi wywrotkami 4 osiowymi, uderzyły mnie, prędkość, mimo terenu dobry komfort w kabinie i właśnie to poczucie, że spokojnie wszędzie wjadę! Po kilku kilometrach kierowca już całkiem ufa możliwościom pojazdu. Jeśli by natomiast szukać mniej ciekawych cech Daily, to zaliczyłbym do nich mocne trzepanie małą kierownica, co jest jednak pochodną relatywnie małych kół, pokonujących spore kamienie, oraz bardzo często zmieniające się przełożenia Hi-Matika. Wiem, że nauczenie się takiego automatu wymaga trochę czasu, a ponadto specjalne warunki na górskim poligonie stawiały większe wymagania.
Do tego jeszcze zażyczyłbym sobie lepszego zestawu wskaźników. Iveco prowadzi ostatnio politykę niemal ciągłego udoskonalania Daily, i dwa lata temu naszpikowała go elektroniką i systemami najnowszej łączności. Tej kierowcy z pojazdem (Alexa), ale i pojazdu z siecią serwisową (Iveco ON). Nie zrobili wtedy potrzebnego już upgradu wyświetlacza, który szczególnie we włoskim słońcu jest słabo czytelny. Szybka z plastiku zasłania mały i źle zaprojektowany wyświetlacz główny. Na szczęście ciężar przekazu informacji jest obecnie przenoszony na osobny ekran montowany na środkowej części kokpitu.
We Włoszech jeździliśmy samochodami 7 tonowymi ( jest też wersja 5,5 tony), które mają niezależne zawieszenie przednie i 4 hamulce tarczowe. Jeśli van, to ładowność wynosi 3460 kg przy rozstawie osi 3595 mm, a dla podwozia o rozstawie 3780 mm ładowność to 4122kg.
O terenowym charakterze świadczą nie tylko dobre wartości kątów natarcia i zejścia, do 38 stopni, ale i dobry prześwit który mimo osłon miski olejowej i reduktora wynosi z przodu do 263 mm, a z tyłu 225 mm.
Tak jak Daily sprawdziło się w cięższych wersjach w transporcie np. budowlanym w miastach, tak ma szanse sięgnąć po podobne oceny w terenie.